Więcej informacji o naszym projekcie oraz kontakt z nami
Skąd wziął się pomysł pomocy i wsparcia schronisk w Ukrainie czyli od czego wszystko się zaczęło? Jak doszło do tego, że zjednoczyliśmy siły, aby pomagać jeszcze bardziej? Jak chcemy pomagać i czego od Was potrzebujemy? Jak się z nami skontaktować? Na te oraz inne pytania odpowiedź znajdziecie poniżej.
Nasza misja
Jak to wszystko się zaczęło?
Joanna Rutkowska od dwóch lat z pomocą znajomych wspiera Ukrainę pomocą humanitarną. Wspólnymi siłami pomagają starszym, dzieciom, rannym, osobom z niepełnosprawnością i zwierzętom. Jednak mało kto pamięta w swych działaniach pomocowych o zwierzętach, które nie wybrały gdzie się urodzą i zostaną… Ostatni wyjazd z pomocą humanitarną był przeznaczony tylko na pomoc zwierzakom. Tylko podczas tego jednego wyjazdu udało się dotrzeć do trzech schronisk na wschodniej linii i jednego na północy. Poza pomocą w zakupie karmy, leków, materiałów opatrunkowych, misek, smyczy, obroży, legowisk itp. bardzo zależy nam na adopcjach. Chcielibyśmy, aby wiele zwierzaków przebywających obecnie w Fedoriwce zostało adoptowanych. Należy jednak pamiętać, że każdy, kto chciałby przyjąć pod swój dach takiego psa, musi liczyć się z wizytą adopcyjną, która zagwarantuje nam, że pies nie zazna powtórnego cierpienia lub nie zostanie ponownie oddany do schroniska. Ważne jest to, aby dla przyszłych opiekunów była to świadoma decyzja. Te zwierzęta przeżyły istny koszmar, dlatego szukamy jedynie odpowiedzialnych osób, którzy nie dopuszczą do powtórzenia tej sytuacji. Nie możemy pozwolić na to, aby pies ze schroniska w Ukrainie wrócił znów do schroniska w Polsce.
Co zastaliśmy na miejscu?
Nikt tak naprawdę nie wie, jak ten cały koszmar się skończy i kiedy. Projekt, który chcemy zrealizować oparty jest właśnie na chęci długotrwałej pomocy niedostrzegalnym ofiarą wojny, jakimi są zwierzęta, które w tym momencie są bezradne, zdane tylko i wyłącznie na pomoc człowieka. Naszym szczególnym działaniem otoczyliśmy schronisko Fedorivce, które jest największym schroniskiem w Europie. Skala potrzeb jest tu ogromna. Do tego miejsca przynoszone są ranne zwierzęta, które zostają uratowane przez żołnierzy, czy wolontariuszy, którzy wydobyli je spod gruzów. Są też psy z odłamkami od rakiet, z obciętymi kończynami. Miesięcznie przybywa tutaj 60 zwierząt, a tylko w najlepszym przypadku 40 znajduje nowy dom lub miejsce tymczasowe. Nie są to zwierzęta, które od początku mają duże zaufanie, ponieważ przyszły już pewną traumę. Bywają chore, poranione oraz kalekie i właśnie takim chcielibyśmy bardzo pomóc, bo tu nie mają szansy na leczenie i dalszą specjalistyczną opiekę. Nawet to schronisko, które mogłoby się wydawać schronem takim miejscem nie jest. Tam również warunki są nieprzewidywalne. W oddali słychać wystrzeliwane rakiety, czasem nad głowami latają drony. Cały czas mamy do czynienia z wojennym koszmarem, gdzie zwierzęta reagują przerażeniem i strachem na dźwięk huku pocisków. Wolontariusze, którzy pracują na miejscu oddają się w 100% . Często już od zmierzchu przygotowują posiłki na rano dla psów. Zwykle wygląda to tak, że w kuchni polowej położonych jest kilka dużych garów, w którym gotują się wywary mięsne z jakichś resztek. Następnie wszystko jest mielone i mieszane z kaszą, makaronem czy ryżem tak, aby każdy pies odczuwał chociaż troszeczkę sytość, ale również czuł zapach mięsa. Całość jest studzona w pięciu metalowych wannach, by o świcie rozwieść wszystko na taczkach wiadrami do boksów. Aby móc pomóc największemu schronisku uruchomiliśmy akcję zbiórki karmy w Krakowie, podczas której udało się nam zebrać sześć ton jedzenia. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, że aż tyle karmy mogliśmy przekazać, ale nasz entuzjazm opadł w momencie, gdy dowiedzieliśmy się, że dziennie psy zjadają tam 1,5 tony karmy. Nasze dary wystarczyły zatem jedynie na kilka dni.
Jaka będzie przyszłość?
A co z kolejnymi tygodniami, gdy nie będziemy wstanie tu znów przywieść coś dla niech ? To właśnie obrazuje naszą bezsilność przy chęci pomocy. To też pokazuje z czym pracownicy muszą się tu mierzyć codziennie. Wolontariuszami są też tu osoby starsze, które mimo swojego stanu zdrowia poświęcają czas by sprzątać boksy, karmić i wyprowadzić psy. To jest niesamowite jak ci ludzie są solidarni w cierpieniu zwierząt. Nie możemy pozostawać obojętnie na sytuację, jaka tu panuje. Z biegiem czasu chcemy sukcesywnie zamieszczać zdjęcia psiaków, które będzie można adoptować. Będą też pokazywane wzruszające historie zwierząt kalekich, lękliwych, chorych i wymagających, gdzie tylko w Polsce mogą znaleźć warunki do odpowiedniego leczenia i opieki. Dość już tego cierpienia, które tam przeżyły. Nie pozwolimy, aby teraz również w Polsce zaznały krzywdy. Szukamy im jedynie stałego, dobrego domu u osób, który otoczą je troską miłością oraz wspólne pozwolą na przeżycie wspaniałego psiego życia już do końca. Planujemy również uruchomić wirtualną adopcję, gdzie będzie można wybrać swojego psa i stać się jego opiekunem. Przekazywana regularnie darowizna pozwoli na opłacenie podstawowych potrzeb tego psa jak jedzenie czy opiekę weterynaryjną. Tak naprawdę pieniądze są potrzebne również na odpowiednie przygotowanie boksów, które rozlokowane są na olbrzymim obszarze, stworzone prowizorycznie ze zbitych desek. W każdym boksie przebywa kilkanaście psów, które od dwóch lat przebywają tam bez przerwy, nikt po niej nie wraca, wszyscy zapomnieli. Najczęściej dochodzi się alejkami do pierwszych wybiegów, bo każdemu psu chce się dać trochę uwagi. Psy ulokowane najdalej nie mają tego szczęścia, bo niektórzy do nich nie dochodzą. Pamiętajmy, że klatki, w jakich przebywają zwierzęta są też pewnego rodzaju pułapką. Podczas nalotu rakietowego, ograniczają one ucieczkę i skazują psy na pewną śmierć.
Szukamy każdego rodzaju pomocy i wsparcia
Tylko wspólnymi siłami, jednocząc się jesteśmy w stanie zdziałać bardzo wiele. Sami nie damy rady, bez Waszej pomocy, bez Waszego wsparcia nie będziemy w stanie pomóc najbardziej potrzebującym, zwierzętom, o których zapomniał cały świat.
Poszukujemy partnerów, sponsorów oraz firm, które chciałyby w jakiś sposób wesprzeć funkcjonowanie naszego projektu. Bez środków finansowych jesteśmy bardzo ograniczeni w działaniu. Aby móc przewieźć psa do adopcji w Polsce, potrzebny jest szereg formalności. Jak wiemy, Ukraina jest krajem poza Unią Europejską, co wiąże się z tym, że każdy pies musi mieć paszport, przyjść miareczkowanie, czipowanie, zostać zaszczepiony i dopiero wtedy możemy takiego psa zabrać do naszego kraju. To wszystko niestety kosztuje…
Potrzebujemy pomocy ludzi, którzy też nie są obojętni na losy opuszczonych, zapomnianych zwierząt, które w tym momencie nie mają szans na lepsze życie. Pamiętajmy, że konflikty zbrojne nie tylko spowodowały duże cierpienie ludzi, ale również zwierząt. Za ich losy to my ludzie jesteśmy teraz odpowiedzialni. Ratujmy niewinne i bezgłośne ofiary wojny.
Jesteśmy otwarci na każdą formę pomocy i wsparcia. Nawiążemy współpracę z producentami karm, hurtowniami zoologicznymi, firmami transportowymi i wszystkimi innymi, którzy pomogą nam długofalowo realizować naszą misję.
„Każdy, kto chciałby adoptować zwierzaka, musi liczyć się z wizytą adopcyjną, która zagwarantuje nam, że pies nie zazna powtórnego cierpienia lub nie zostanie ponownie oddany do schroniska. Ważne jest to, aby dla przyszłych właścicieli była to świadoma decyzja. Te zwierzęta już przeżyły istny koszmar, dlatego szukamy jedne odpowiedzialnych opiekunów, którzy nie dopuszczą do powtórzenia tej sytuacji. Nie pozwolimy na to, aby pies ze schroniska wrócił znów do niego wrócił.”
Joanna Rutkowska
Pomysłodawca projektu
Pomóż nam pomagać!
Wpłać dowolnej wielkości darowiznę przeznaczoną na pomoc zwierzętom w Ukrainie.